O inicjatywie…

Sukces ma wielu ojców, porażka jest zawsze sierotą… Jak będzie z tą inicjatywą? Nie wiem, więc może zamiast tych rozważań personalnych kilka słów odpowiadających na pytania po co i dlaczego…
O tym, że w obszarze szeroko rozumianej edukacji jest kryzys a może wręcz dramat chyba nikogo nie muszę przekonywać. Jaki jest koń każdy widzi… Nie będę poszukiwał w tym miejscu przyczyn, zgodnie z cytatem – „ksiądz pana wini, pan księdza” (skąd on pochodzi?) można się długo i namiętnie wzajemnie oskarżać. Czasy się zmieniają, a wiecznie żywy jest tekst – „to z czego mam się uczyć” mający wersję hard – „nie mam się z czego uczyć”. Paranoja? Bynajmniej. To jest efekt uboczny nadmiaru informacji. Choć są dziesiątki a może setki portali, gdzie są informacje na temat na przykład computer science istnieje ciągle potrzeba zebrania tego wszystkiego w postaci właśnie książki. Tak, książki, a nie slajdów lub kserówek, bo… Na początku była książka! Owszem, napisane przeze mnie książki miały najpierw wersje „wykładowe” czyli slajdy. Ale gdyby nie było projektorów multimedialnych (wiem, wiem… to czasy prehistoryczne, ale ja je jeszcze pamiętam…) to zamiast slajdów byłyby najpierw notatki, a potem książka.